piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 2 'Czy to wszystko się dzieje naprawdę..?'

~**~Weronika~**~
Usłyszałam głos Roksany nad moim uchem.
-Ej Wstajemy wstajemy.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak się do mnie szczerzy nie wiadomo czego. Jest 4 nad ranem!
-Nom. A co trzeba?
Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka.
-Nowy dom kochana.-Serio nie wiem o co jej chodzi. Co ona Charlie zobaczyla ? :o
Wyszła z pokoju.
-Ok. Już się będę ubierała.-Krzyknęłam za nią.
Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic bo wczoraj juz nawet nie miałam na to sił. Ubrałam rurki, Vansy i białą koszulę z ćwiekami (moją ulubioną). Wysuszyłam włosy i związałam w kucyk. Zeszłam na dół o 5.40 i jakimś cudem już wszyscy byli gotowi :o Roksana miała na sobie swoje ulubione Air Force, jeansy i bluzę ze słodkim pieskiem :) Nie zdążyłam się obejrzeć a już byliśmy w samochodzie. Wzięłam tabletki lokomocyjne i po paru minutach zasnęłam.
~**~Roksana~**~
Szybko się ogarnęłam do wyjścia! Jakiś cud! Schowaliśmy walizki, weszliśmy do samochodu i ostatni raz widziałam mój kochany dom. W myślach mówiłam sobie Żegnaj '. Wera wzięła tabletki i poszła spać. Ja po pól godziny zrobiłam to samo. 
Budzi mnie mama.
-Roksi wstawaj moja ty blond księżniczko!
Nienawidziłam jak ktoś tak na mnie mówił. Za to do Wery mówili jeszcze lepiej 'Ty moja szałowa brunetko'.
-Nom Charlie ja już wstaje. Czekaj, czekaj jeszcze włosy uczeszę i się ubio...
-Oj córeczko za dużo tych Charlie dla ciebie.-Przerwała mi mama i jej śmiech a już wtedy byłam świadomością w samochodzie.
-Dla mnie nigdy go nie za dużo mamo.-Stwierdziłam
-No pewnie.-zaśmiała się.-Wstawaj już jesteśmy na miejscu. 
-Nie śmiej się mamo! To byl cudowny sen.
-Dla kogo cudowny dla tego cudowny. Pomóż mi z Wera.
-Mamo jak ona waży chyba z pól tony!-Wybuchnęłam śmiechem
-A ty o 3 kg więcej.-Uśmiechnęła się.
-Zabawne.-Powiedziałam sarkastyczne.
Pomogłam dla mamy wyciągnąć Werę z auta. Ona serio waży z jakieś pól tony. Ale to pewnie dlatego, że w tej chwili jest bezwładna. Zabrałam wszystkie swoje bagaże i usiadłam. Tata położył Werę obok mnie. Tak mi było nudno, że gadałam sama do siebie. Ile można czekać?! 
-Mamo kiedy wylatujemy?-Zapytałam z nędzną miną. 
-Czekaj.-Gadała z tata i chciała żebym dała jej spokój.
Czekam i czekam i czekam. Włożyłam słuchawki i włączyłam najlepszą playliste zatytułowaną. 'BAM❤ ' Jejku jak ja ich kocham. Tak się wsłuchałam, że mama musiała mnie szturchać żebym zareagowała na to co mówi.
-Dawaj już możemy wsiąść.-Wstała wzięła Dominika za rękę i szła w stronę wejścia. Po chwili byliśmy już w samolocie. Słysząc słowa 'Lot do Wielkiej Brytanii za 3...2...1' robilo mi się gorąco.Szczerzyłam się sama do siebie a mój brat patrzył na mnie jak na idiotkę. Postanowiłam nie przejmować się jego nędzną miną i niekontrolowanie krzyknęłam.
-Kocham cię my polish queen.-Kurczę.. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać.
-Halo jest tu jakaś Bambono?-Podeszła do mnie dziewczyna o czarnych, długich włosach.
-To ty?-Zapytala 
-Ale co ja?
-Jesteś Bambino?
-Tak. I moja siostra też.-Wskazałam na Weronikę.
-To super się składa! Mam na imię Wiktoria i mam 15lat. Także jestem Bambino.
-Oo to mega! Ja mam 14lat a moja siostra 15. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Wcześniej nie znałam żadnej Bambino prócz mojej siostry.
-Ja też nie znałam żadnej, aż do tej chwili.-Uśmiechnęła się i usiadła obok. 
Gadałyśmy tak całą wieczność do chwili, w której wysiadłyśmy z samolotu. Musiałyśmy się niestety pożegnać. Ale na moje szczęście wymieniłyśmy się numerami telefonu. Dowiedziałam się, że mieszka w Bristol i wie gdzie mieszka Leo i Charlie. Poznałam już pierwszą osobę, z którą prawdopodobnie będę uczyła się w klasie. Na szczęście do szkoły idę dopiero we wtorek żeby mieć czas na rozpakowanie. Początek znajomości jak najbardziej na plusie. Oby tak dalej. Wyszłam z samochodu i zobaczyłam przepiękny dom. Zatkało mnie i stałam przez dobre 10 min pod drzwiami z otwartymi ustami. 
~**~Weronika~**~
Obudziłam się w końcu i wybiegłam z samochodu. Stanęłam pod drzwiami obok Roksany i wymsknęło mi się
-O kurw...
-Co?!-Przerwała mi mama. Chyba wiedziała co chce powiedzieć.
Upss..
-Przepraszam mamo. Cudowny ten dom! 
Rzuciłam się na rodziców i po chwili dołączyli do mnie Roksana i Dominik. Staliśmy tak jakieś 5 minut a później weszliśmy do środka. Wow! Jestem w raju. Wszystko było idealne. Obok naszego domu stał jeszcze jeden trochę lepszy ale naszym nie pogardzę. Zastanawiałam sie skąd rodzice wzięli na to pieniądze. Myślę, że to nasza bogata ciocia ze Stanow. Ona nigdy nie wie co robić z pieniędzmi. Zawsze wysyłała nam jakieś markowe i bardzo drogie ciuchy, ale że dom? Ogarnęliśmy się trochę i weszliśmy z Dominikiem i Roksaną na piętro. Tam też było cudownie. Stanęliśmy naprzeciwko pierwszych drzwi. 
-To mój pokój.-Odrazu krzyknęłam
-Może najpierw go zobacz.-Zaśmiała się Roksana
-I zobaczę.-Szybko otworzyłam drzwi i kopara mi opadła. 
-To to to.. To-Nie mogłam nic z siebie wydusić
-Podoba ci się?-Usłyszałam za sobą głos mamy
-Jeszcze pytasz? Tu jest pięknie.-Rzuciłam się w jej ramiona. Za prośba Roksany poszłam obejrzeć jej pokój. Był obok mojego. Roksana otworzyła szybko drzwi.
-Jestem w siódmym niebie!-Krzyknęła
-Cieszę się, że wam się podoba. Dominik teraz twój.-Powiedziała mama
Za to Dominik miał drzwi koloru fioletowego. Jego ulubiony kolor. Już na widok tych drzwi zaczął biegać w kółko i krzyczeć, że ma najcudowniejszych rodziców na całym świecie. Gdybym miała na swoich drzwiach podobizny Charlie i Leo też bym tak pewnie zareagowała. Pokój Doma był jak z bajki. Dosłownie jak z bajki. 
-Cóż teraz najważniejsze!-Krzyknęła mama z salonu
..................................................
Tyryryry ciekawe co jest najważniejsze :)
Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że jest git ��
Komentarz=Motywacja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz